Rozdział 11
Reaktywacja Porcelany - trochę mi zeszło, ale jestem to chyba dobrze prawda ;D
Specjalna dedykacja dla Asi dzięki kochanieńka jesteś świetna :*
OSTRZEŻENIE!
Dość długo nie pisałam, więc za wszelkie nieścisłości w tym rozdziale baaardzo przepraszam.
Najciekawsze pytania
wciąż pozostają pytaniami.
Kryją w sobie tajemnicę. Do każdej odpowiedzi
trzeba dodać ‘być może’.
Tylko na nieciekawe pytania można udzielić
ostatecznych odpowiedzi.
~Éric-Emmanuel Schmitt~
Historia
Jego czerwone jak krew tęczówki zabłysły dzikim blaskiem, który naprawdę bardzo mnie zaniepokoił. W jednej chwili zaczęłam się zastanawiać czy jednak moja decyzja była słuszna, czy warto było być mi tak spontaniczną. Wiem, że nigdy taka nie byłam, czasami jakieś naprawdę ważne wydarzenie popychało mnie do takich czynów lecz w tamtej chwili nie byłam pewna czy dobrze zrobiłam.
Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Aro wydawał się być jakby wykuty z śnieżno białego kamienia co jeszcze bardziej napełniało mnie strachem i ogromnym niepokojem. W gruncie rzeczy sam powiedział mi, że nikt nie może mnie tknąć, ale nie miałam zielonego pojęcia czy te słowa tyczyły się również niego. Mimo wolnie odchyliłam się na zajmowanym krześle. Za uwarzyłam jak zaciska pięści na podłokietnikach krzesła, które on zajmował. Jednak widocznie nie wkładał w to zbyt dużo siły, ponieważ drewno nawet nie zatrzeszczało. Znałam wampirzą siłę nie raz widziałam ją w wykonaniu Emmetta i przypuszczałam, że i władca wampirów potrafi podobnie, biorąc pod uwagę to, że on pożywia się ludzką krwią, a z tego co ja wiedziałam dawała ona więcej siły niż zwierzęca.
Mimo wolnie przełknęłam głośniej i spojrzałam na Aro po raz kolejny.
- Bello chciał bym abyś panowała nad swą ciekawością - odezwał się w końcu naturalnym acz odrobinę chłodnym tonem. Ze świstem wypościłam powietrze z pluc. Jego słowa przyniosły mi malutką ulgę. Poczułam się odrobinę bezpieczniej. Jednak nadal uważnie się mu przyglądałam, starałam się jak najdokładniej oceniać każdy jego najdrobniejszy ruch. Lecz szybko przekonałam się, że siedzi niczym marmurowy posąg, któremu nie straszna najgorsza zawierucha.
Wzięłam głęboki wdech, chciałam uspokoić kołatające serce.
- Przepraszam, ale czy mógł byś mi wyjaśnić o co chodzi z tym rodem? - Starałam się aby mój głos był jak najpokorniejszy. Zrozumiałam, że rozkazując mu niczego nie zdziałam, a tylko pogorszę swoją i tak już nieciekawą sytuacje. Aro milczał dłuższą chwilę. Miałam dziwne wrażenie, że bacznie mi się przygląda jakby próbował czytać mi w myślach. Czułam się dziwnie mimo, że wiedziałam iż nie może ,,wejść'' do mojej głowy i dowiedzieć się co myślę. Spuściłam głowę jak skarcone dziecko za złe zachowanie.
- Może zacznę od pewnej historii - Podniosłam gwałtownie głowę kompletnie zbita z tropu.
Już sama nic nie rozumiałam. Najpierw mówił, że muszę dowiedzieć się czegoś o rodzie Mallory, a kilka minut później stwierdza, że musi opowiedzieć mi jakąś historie. Cholera w co on pogrywa? - zaczęłam się zastanawiać nie mogąc pojąć jego dziwacznego zachowania. Nie żebym spodziewała się czegoś konkretnego po Aro Volturi, no ale żeby aż tak mieszać mi w głowie, to już mógł sobie darować naprawdę. Prawie nieświadomie wykrzywiłam wargi w krzywym, nieco kpiącym uśmieszku, który chyba nie zrobił na wampirze większego wrażenia.
- Jesteś gotowa? - zapytał zakładając nogę na nogę. Zastanawiałam się dłuższą chwilę by w końcu nieznacznie kiwnąć głową. Spojrzałam w jego czerwone tęczówki i czekałam na rozpoczęcie owej historii.
- W czasach gdy ziemia była pod władaniem najpotężniejszego rodu wampirów VanMoons. Doszło do sporu między władcą rodu, a jego bratem, który był niezwykle żądny potęgi i władzy. Wybuchł bunt lecz był on na tyle słaby, iż młodszy VanMoons przegrał i został skazany na wieczne wygnanie, jednak w razie gdyby wrócił i po raz kolejny chciał by zagarnąć tron miał zostać natychmiast pojmany i zabity. - Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości lecz nie ważyłam się przerwać Aro jego opowieści, która zaczynała robić się coraz ciekawsza. Z zapartym tchem wsłuchiwałam się w jego słowa i ton, który tak umiejętnie modulował, że prawie czułam się jakbym to wszystko widziała. Niesamowite. - Wampir błąkał się po całym świecie szukając miejsca do zamieszkania jednak wszędzie gdzie się udał był przeganiany przez wampiry bezwzględnie posłuszne jego bratu. Po kilkuset latach spotkał na swej drodze wampirzyce, odrazu się w niej zakochał, lecz nie wiedział, że to początek klątwy, która ciążyła na nim, i którą rzucił na niego jego własny brat. - Nagle Aro zamilkł, a ja jak na zawołanie otrząsnęłam się z dziwnego transu, w który wpadłam.
- I co było dalej? - zapytałam nie mogąc powstrzymać ciekawskiej nuty, która wdarła się w mój lekko zachrypnięty ton. Mimo, to że praktycznie nie dowiedziałam się niczego sensownego jedna rzecz zaczęła do mnie docierać, a mianowicie to, że Emma zapewne musi mieć coś wspólnego z tą klątwą i tym bratem, ale co? Tego jeszcze nie wiedziałam. Poruszyłam się nieznacznie na krześle jednocześnie poprawiając dół sukienkę , który ześlizgną mi się z kolana.
- Dalej - ponownie podjął swój monolog - Z ich związku powstały siostry bliźniaczki, które połączone były ze sobą niezwykłą więzią, a polegała ona na tym, iż mogły ,,wymieniać'' się swoimi darami, które posiadły podczas przemiany. Od chwili ich powstania młodszy brat wygnaniec zaczął kompletować utalentowane wampiry aby odzyskać to co się mu należało. Obiecywał on wieczną potęgę i moc tak wielką i tak przerażającą, iż tylko wybrani mieli do niej dostęp. W niedługim czasie powstał mało znaczący ród Mallory, do którego chętnie przyłączały się wampiry chcące zemścić się na swych rodzinach lub te, które rządne były owej mocy. - Aro uśmiechną się kpiąco pod nosem, a po chwili spojrzał na mnie badawczo. - Jak myślisz Bello, co było dalej?
Zatkało mnie, a niby skąd mam to wiedzieć? - przebiegło mi przez myśl lecz nie byłam w stanie mu tego powiedzieć. Widziałam jak bacznie mi się przygląda i czeka na moją odpowiedź. Mechanicznie spuściłam z niego wzrok i zaczęłam drapać się po brodzie usilnie myśląc nad odpowiedzią. W głowie szumiały mi słowa: Klątwa, siostry, obietnica. W końcu doszłam do wniosku, iż te trzy słowa są kluczem do tego co Volturi chciał mi przekazać. Nie raz słyszałam podobne historie, które zawsze kończyły się kłótnią i śmiercią. No, ale z drugiej strony nie mogłam tak o tym myśleć, ponieważ ta historia wydarzyła się naprawdę. Ród Mallory istniał, no właśnie...W jednej chwili mnie olśniło, ale tak właściwie jeśli istniał to co się z nim stało? Przecież to wampirska rodzina. A wampiry z natury żyją wiecznie.
Spojrzałam na Aro.
- Zgaduje, że klątwa zaczęła ponownie działać gdy Mallory rośli w siłę - odpowiedziałam pewna swojego wniosku. Wampir odrazu pokiwał głową potwierdzając moje słowa. Momentalnie poczułam przypływ dumy, która zalała moje ludzkie ciało. Musiałam bardzo się starać aby nie uśmiechnąć się do Volturi radośnie - to było by naprawdę dziwne. - pomyślałam.
- Oczywiście lecz teraz powinnaś już iść. Jane odprowadzi cię do twojego pokoju moja droga Bello - uśmiechną się do mnie nieznacznie jednocześnie podnosząc się ze swojego fotela.
Zamarłam. I co, to tyle?. Nie mogłam w to uwierzyć. Byłam tak oszołomiona tym co się przed chwilą stało, że nawet nie zauważyłam jak podszedł do mnie i wyciągną w moja stronę bladą dłoń. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale bez wahania ujęłam ją i podniosłam się do pionu. Muszę zadzwonić do Alice - ta jedna myśl szumiała mi w uszach gdy wampir prowadził mnie ku drzwiom, zza którymi czekała już na mnie jasnowłosa wampirzyca.
Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Aro wydawał się być jakby wykuty z śnieżno białego kamienia co jeszcze bardziej napełniało mnie strachem i ogromnym niepokojem. W gruncie rzeczy sam powiedział mi, że nikt nie może mnie tknąć, ale nie miałam zielonego pojęcia czy te słowa tyczyły się również niego. Mimo wolnie odchyliłam się na zajmowanym krześle. Za uwarzyłam jak zaciska pięści na podłokietnikach krzesła, które on zajmował. Jednak widocznie nie wkładał w to zbyt dużo siły, ponieważ drewno nawet nie zatrzeszczało. Znałam wampirzą siłę nie raz widziałam ją w wykonaniu Emmetta i przypuszczałam, że i władca wampirów potrafi podobnie, biorąc pod uwagę to, że on pożywia się ludzką krwią, a z tego co ja wiedziałam dawała ona więcej siły niż zwierzęca.
Mimo wolnie przełknęłam głośniej i spojrzałam na Aro po raz kolejny.
- Bello chciał bym abyś panowała nad swą ciekawością - odezwał się w końcu naturalnym acz odrobinę chłodnym tonem. Ze świstem wypościłam powietrze z pluc. Jego słowa przyniosły mi malutką ulgę. Poczułam się odrobinę bezpieczniej. Jednak nadal uważnie się mu przyglądałam, starałam się jak najdokładniej oceniać każdy jego najdrobniejszy ruch. Lecz szybko przekonałam się, że siedzi niczym marmurowy posąg, któremu nie straszna najgorsza zawierucha.
Wzięłam głęboki wdech, chciałam uspokoić kołatające serce.
- Przepraszam, ale czy mógł byś mi wyjaśnić o co chodzi z tym rodem? - Starałam się aby mój głos był jak najpokorniejszy. Zrozumiałam, że rozkazując mu niczego nie zdziałam, a tylko pogorszę swoją i tak już nieciekawą sytuacje. Aro milczał dłuższą chwilę. Miałam dziwne wrażenie, że bacznie mi się przygląda jakby próbował czytać mi w myślach. Czułam się dziwnie mimo, że wiedziałam iż nie może ,,wejść'' do mojej głowy i dowiedzieć się co myślę. Spuściłam głowę jak skarcone dziecko za złe zachowanie.
- Może zacznę od pewnej historii - Podniosłam gwałtownie głowę kompletnie zbita z tropu.
Już sama nic nie rozumiałam. Najpierw mówił, że muszę dowiedzieć się czegoś o rodzie Mallory, a kilka minut później stwierdza, że musi opowiedzieć mi jakąś historie. Cholera w co on pogrywa? - zaczęłam się zastanawiać nie mogąc pojąć jego dziwacznego zachowania. Nie żebym spodziewała się czegoś konkretnego po Aro Volturi, no ale żeby aż tak mieszać mi w głowie, to już mógł sobie darować naprawdę. Prawie nieświadomie wykrzywiłam wargi w krzywym, nieco kpiącym uśmieszku, który chyba nie zrobił na wampirze większego wrażenia.
- Jesteś gotowa? - zapytał zakładając nogę na nogę. Zastanawiałam się dłuższą chwilę by w końcu nieznacznie kiwnąć głową. Spojrzałam w jego czerwone tęczówki i czekałam na rozpoczęcie owej historii.
- W czasach gdy ziemia była pod władaniem najpotężniejszego rodu wampirów VanMoons. Doszło do sporu między władcą rodu, a jego bratem, który był niezwykle żądny potęgi i władzy. Wybuchł bunt lecz był on na tyle słaby, iż młodszy VanMoons przegrał i został skazany na wieczne wygnanie, jednak w razie gdyby wrócił i po raz kolejny chciał by zagarnąć tron miał zostać natychmiast pojmany i zabity. - Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości lecz nie ważyłam się przerwać Aro jego opowieści, która zaczynała robić się coraz ciekawsza. Z zapartym tchem wsłuchiwałam się w jego słowa i ton, który tak umiejętnie modulował, że prawie czułam się jakbym to wszystko widziała. Niesamowite. - Wampir błąkał się po całym świecie szukając miejsca do zamieszkania jednak wszędzie gdzie się udał był przeganiany przez wampiry bezwzględnie posłuszne jego bratu. Po kilkuset latach spotkał na swej drodze wampirzyce, odrazu się w niej zakochał, lecz nie wiedział, że to początek klątwy, która ciążyła na nim, i którą rzucił na niego jego własny brat. - Nagle Aro zamilkł, a ja jak na zawołanie otrząsnęłam się z dziwnego transu, w który wpadłam.
- I co było dalej? - zapytałam nie mogąc powstrzymać ciekawskiej nuty, która wdarła się w mój lekko zachrypnięty ton. Mimo, to że praktycznie nie dowiedziałam się niczego sensownego jedna rzecz zaczęła do mnie docierać, a mianowicie to, że Emma zapewne musi mieć coś wspólnego z tą klątwą i tym bratem, ale co? Tego jeszcze nie wiedziałam. Poruszyłam się nieznacznie na krześle jednocześnie poprawiając dół sukienkę , który ześlizgną mi się z kolana.
- Dalej - ponownie podjął swój monolog - Z ich związku powstały siostry bliźniaczki, które połączone były ze sobą niezwykłą więzią, a polegała ona na tym, iż mogły ,,wymieniać'' się swoimi darami, które posiadły podczas przemiany. Od chwili ich powstania młodszy brat wygnaniec zaczął kompletować utalentowane wampiry aby odzyskać to co się mu należało. Obiecywał on wieczną potęgę i moc tak wielką i tak przerażającą, iż tylko wybrani mieli do niej dostęp. W niedługim czasie powstał mało znaczący ród Mallory, do którego chętnie przyłączały się wampiry chcące zemścić się na swych rodzinach lub te, które rządne były owej mocy. - Aro uśmiechną się kpiąco pod nosem, a po chwili spojrzał na mnie badawczo. - Jak myślisz Bello, co było dalej?
Zatkało mnie, a niby skąd mam to wiedzieć? - przebiegło mi przez myśl lecz nie byłam w stanie mu tego powiedzieć. Widziałam jak bacznie mi się przygląda i czeka na moją odpowiedź. Mechanicznie spuściłam z niego wzrok i zaczęłam drapać się po brodzie usilnie myśląc nad odpowiedzią. W głowie szumiały mi słowa: Klątwa, siostry, obietnica. W końcu doszłam do wniosku, iż te trzy słowa są kluczem do tego co Volturi chciał mi przekazać. Nie raz słyszałam podobne historie, które zawsze kończyły się kłótnią i śmiercią. No, ale z drugiej strony nie mogłam tak o tym myśleć, ponieważ ta historia wydarzyła się naprawdę. Ród Mallory istniał, no właśnie...W jednej chwili mnie olśniło, ale tak właściwie jeśli istniał to co się z nim stało? Przecież to wampirska rodzina. A wampiry z natury żyją wiecznie.
Spojrzałam na Aro.
- Zgaduje, że klątwa zaczęła ponownie działać gdy Mallory rośli w siłę - odpowiedziałam pewna swojego wniosku. Wampir odrazu pokiwał głową potwierdzając moje słowa. Momentalnie poczułam przypływ dumy, która zalała moje ludzkie ciało. Musiałam bardzo się starać aby nie uśmiechnąć się do Volturi radośnie - to było by naprawdę dziwne. - pomyślałam.
- Oczywiście lecz teraz powinnaś już iść. Jane odprowadzi cię do twojego pokoju moja droga Bello - uśmiechną się do mnie nieznacznie jednocześnie podnosząc się ze swojego fotela.
Zamarłam. I co, to tyle?. Nie mogłam w to uwierzyć. Byłam tak oszołomiona tym co się przed chwilą stało, że nawet nie zauważyłam jak podszedł do mnie i wyciągną w moja stronę bladą dłoń. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale bez wahania ujęłam ją i podniosłam się do pionu. Muszę zadzwonić do Alice - ta jedna myśl szumiała mi w uszach gdy wampir prowadził mnie ku drzwiom, zza którymi czekała już na mnie jasnowłosa wampirzyca.
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział kochana!!!!!!!!
Rozdział bardzo, bardzo fajny!!:D
Podoba mi się baaaaardzo! :) )
ale niestety czuję niedosyt i to bardzo duży…..!!!!!!
A wiesz kochana dlaczego......????????????
Bo…...... chcę więcej po prostu.!!!!!!!!!!!!!!!!
Pisz szybciutko, bo już nie mogę się doczekać. :)
Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!!!
Kochanieńka bardzo dziękuje bez obaw już niedługo co nieco się dowiesz ;)
UsuńOch te twoje ostrzeżenia i zmartwienia ,że coś jest nie tak. Normalnie ADHA i teletubisie =emeta mi sie udzielają. Ten nowy ród i bliźniaczki to mnie z szokowałaś!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKochana ja bardzo lubię szokować wytrwałe czytelniczki ;D
UsuńZakochałam się w tym blogu ;**** Właśnie dzisiaj na niego wpadłam i gdy zobaczyłam, że go zawiesiłaś to pomyślałam, że już tu nie wrócisz i czułam ogromny niedosyt po przeczytaniu tych 10 rozdziałów, ale coś mnie podkusiło i teraz weszłam jeszcze raz. Nawet nie wiesz jak mnie zaskoczyłaś i jaką radość sprawiłaś.Jestem prze szczęśliwa, że zamierzasz dokończyć tą oryginalną historię. Dzisiaj odkryłam tego bloga, a ty akurat postanowiłaś kontynuować tą historię, co za zbieg okoliczności :-) Polecę tego wspaniałego bloga innym, bo ta historia jest naprawdę cudownie napisana, a relacja miedzy Aro i Bellą rozwiją się subtelnie, co jeszcze bardziej wciąga i uzależnia jak narkotyk. Chce się ciągle więcej i więcej. Naprawdę masz talent i twój sposób pisania naprawdę mnie zaciekawił. Masz we mnie nową czytelniczkę :-) Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. Życzę mnóstwo weny i JA JUŻ CHCĘ ROZDZIAŁ !!!! :-D <3
OdpowiedzUsuńCzarna Róża
Ps: Jeśli chcesz to wpadnij: dorcas-meadowes-jej-historia.blogspot.com
Zapraszam ! :-*
Ps 2: Jeśli wpadnie ci jeszcze do głowy, aby zawiesić, albo co gorsza zrezygnować z tego bloga to znajdę cię i zamorduję osobiście :-D ;*** !!!
O mamusiu kochana, nie wiem co powiedzieć - napisać. Jestem zaskoczona tak miłym komentarzem ;D Bardzo, ale to bardzo się ciesze, że podoba Ci się moja historia. Aż się chce pisać dalej kochanieńka jeszcze raz baaardzo dziękuje :D
UsuńOczywiście, że z wielką chęcią odwiedzę twojego bloga i bez obaw narazie nie zamierzam zawieszać, a tym bardziej go zostawić :*
JUŻ CI KOCHAN PISAŁAM CO CIE CZEKA JAK MI GO ZNÓW ZAWIESISZ!!!!!!!
UsuńMASZ PISAĆ DALEJ A W RAZIE PROBLEMÓW I ZWĄTPIEŃ PISAĆ DO MNIE :)
Tak, tak ;p
UsuńI za to bardzo Cię kocham ;)
Dodałam do obserwowanych ;*** !
OdpowiedzUsuńDziewczyno, prawie przyprawiłaś mnie o zawał, normalnie mnie zatkało jak przeczytałam powiadomienie twoje i Asi. Nie mogłam w to uwierzyć, że napisałaś 11. Nie wiem ale jakiś dziwny sentyment czuję do tej twojej historii...
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to mnie po prostu oczarowałaś. Jakbym się tam przeniosła i przysłuchiwała tej rozmowie siedząc cicho w jakimś mrocznym kąciku tej biblioteki. Piszesz trochę inaczej, nie wiem jak to określić ale jest w tym magia, widać że się rozwijasz. Może warto było czekać tyle czasu...
No właśnie, jak widzisz kochamy twojego bloga obłędnie. Nie rób nam już nigdy takiego postoju, Choćby raz na miesiąc, ale coś napisz. Dzięki kochana :)
Kochanieńka bardzo dziękuje za kolejny miły komentarz. Aż mi rogal na twarzy rośnie jak zaraz po powrocie czytam tak miłe i pokrzepiające komy. Naprawde to wiele dla mnie znaczy.
UsuńPięknie, naprawdę pięknie opisałaś ich spotkanie w bibliotece. Czy dobrze skumałam, czy to Aro jest tym młodszym bratem wygnańcem? Niesamowity pomysł... Trochę się boję, że znowu wciągnę się w tego bloga a tu znowu coś...ach jakby co to tak jak wyżej komentujące dopadnę cię i oddam na kolację dla Aro ;) Wiesz straciłam już wszelką nadzieję a tu taka niespodzianka, uśmiech to już mi teraz z twarzy chyba nie zejdzie :D
OdpowiedzUsuńoceanbreeaze
Baardzo, ale to bardzo dziękuje kochanieńka. Ogromnie się ciesze, że rozdział Ci się podobał ;)
OdpowiedzUsuńPodpowiem Ci, że to nie Aro jest tym bratem ;]
Coś mi się wydaje, że chyba nikt nie zgadnie o co w tym wszystkim chodzi ;)
KOCHANA MOJA, NARESZCIEEEEEE!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSłuchaj, jak zobaczyłam w Sowiarni " Porcelana, rozdział 11 zapraszam" to tak się ucieszyłam, że zaczęłam wrzeszczeć na cały dom POISOOOOOOOOOOON!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Hahaha, dobrze, że jestem sama XDDDD
Kurcze, tak historia, którą opowiadał Aro była naprawdę genialna! Czytałam ją z zapartym tchem! :D
Muszę przyznać, czuję ogromny niedosyt! Wracam do nas szybko! :D
P.S Oczywiście, zapraszam do nadrobienia zaległości u mnie ;) w razie czego, nastąpiła zmiana adresu na :
http://eliksir-odrodzenia.blogspot.com/
Pozdrawiam, czekam, czaruję! :*****
Dziękuje baaardzo kochanieńka. Ciesze się, że ty się cieszysz, iż wróciłam z mojego przedłużonego urlopu ;P
UsuńAleż oczywiście już w piątek zacznę nadrabiać zaległe notki u cb^^
Omonomon... *.* Reaktywacja. Ajć... mówiłam już, że Cię kocham? O.o Hm... chyba nie xd Kocham! <3 Brakowało mi Ciebie, Twojego bloga i Twojego stylu pisania :__: Jednym słowem tęskniłam :c Ale już jesteś ;** Taka mrożąca krew w żyłach historia :_: Aż gęsiej skórki dostałam. Tworzyć armię aby się zemścić... hue hue... chytre, okrutne a zarazem smutne. Powiedz mi... kiedy się poleje trochę krwi? :D
OdpowiedzUsuńTęskniłam! ;**
Jazz ♥
bardzo fajny pomysł na rożdziałek jestok będe czytać
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńomg, nic wiecej nie jestem w stanie napisać. *.* po tym jaj zawiesiłaś tego bloga przestałam tu zagląć, wiesz była taka nadzieja jeszcze przez 2 tyg po informacji. Tak z czystej ciekawości zajrzałam, a tu proszę!!!!!!! Aaaaaaaaaa rozdział. I to jeszcze jaki! *.* aww. Już nie mogę się doczekać nn. Błagam dodaj szybko. ;* pozdrawiam i dużooo weny życzę.!!!!
OdpowiedzUsuńPs. Zapraszam. http://zmierzcharovolturi.blogspot.com/?m=1 ;**
Dzięki kochanieńka. Baaardzo się ciesze, że rozdział Ci się podobał ;)
UsuńMój mistrz... Kurna, pierwsze zmierzchowe fanfiction, które mnie wciągnęło i do którego chętnie wrócę. Zapunktowałaś u mnie tym, że całą akcja między Bellą a Arem toczy się powoli. Zaiskrzyło między nimi, ale póki co, to nie jest miłość. Chyba nie? Bella nie rzuciła się na Aro ( Tak, będę nadużywać ich imion) jak spragniony krwi wampir ani on nie wyznaje jej miłości przed całym światem, śpiewając serenadę pod jej oknem. Bella jest jak Bella, czyli wpycha się w wszelakie kłopoty. Kurdę, nie wiem co więcej napisać.. No cóż, żeby było fajnie to napisze, że.... Mózgu pracuj, pracuj.. Że masz zajebistego bloga. ( Serious mózgu, tylko tyle potrafisz wykrzesać?) Kończę pisać, ponieważ nie chcę się błaźnić moimi wpisami ( Za późno.. Cholerny mózg) ... To powodzenia. Mam nadzieję, że za niedługo ujrzę u Ciebie nową notkę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOjej dziękuje kochanieńka. Bardzo się ciesze, że moja historia Ci się spodobała ^^
UsuńI tak między nami to powiem, iż jeszcze długo Bella nie będzie miała ochoty rzucać się na Aro...na pewno nie w celu romantycznym XD