Rozdział 19

Notka dodana z tel żeby już nie przedłużać kochanienkie. Mała zmiana w relacjach kanonicznych ;) Miłego czytania

,,Sulpicja"

Wal­ka nie jest skończo­na, póki nie wyg­rasz.

 Wys­tar­czy jeśli za­pamiętasz ty­le. 

I nie ważne co o tym sądzi prze­ciw­nik.

~Robin Hobb


Ogród był nieziemski.  Już na pierwszy rzut oka widać było, iż bardzo dobrze o niego dbano. Ze wszystkich stron otaczały mnie barwne kwiaty, których zapach był tak intensywny, że kręciło się w głowie. Nie przeszkadzało mi to w dalszej wędrówce. Wiele gatunków roślin, które się tu znajdowały nie miałam okazji nigdy spotkać. Jak na zawołanie przypomniała mi się scena z przeszłości i moment, w którym przesadzałam małego kaktusa z plastikowej, brązowej doniczki do ziemi.  Byłam pewna, że tak samo stało się teraz ze mną. Oczywiście nie w dosłowny sposób. To było dziwne uczucie, być z dala od ojca, Forks i oczywiście Cullenów. Poczułam ból w sercu, zatrzymałam się. Tuż przed moimi oczami staną widok odciętej głowy Billego Blacka. Łzy natychmiast napłynęły do oczu i równie szybko zaczęły znaczyć drogę na moich bladych policzkach. Nie mogłam się rozkleić, musiałam być silna pokazać, że nic nie stanie mi na drodze do uratowania osób, które kochałam, a tym bardziej do pomszczenia niewinnych ofiar.
Energicznie zaczęłam ścierać łzy rękawem luźnej bluzki, która wisiała na mnie jak worek. Wydawała się co najmniej o rozmiar za duża i była w wyblakłym niebieskim kolorze. Oparłam się ramieniem o drzewo przy którym akurat się zatrzymałam. Musiałam pozbierać skołatane myśli i jakoś sama się pozbierać. Chłodny wiaterek owiewał moją postać, jednocześnie mnie nieco orzeźwiając. Było znośnie, dawałam radę bo musiałam nie było innego wyjścia, jak tylko być silną i się nie poddawać.
-Panno Swan. – Usłyszałam nagle kobiecy melodyjny głos, był niezwykły jeszcze nigdy nie słyszałam równie śpiewnego i tak przyjemnego dla ucha. Zdrętwiałam i trochę przestraszona odwróciłam się nienaturalnie powoli w stronę, z której owy głos dochodził. Oniemiałam na widok przepięknej kobiety odzianej w czarną szatę i z zaciągniętym kapturem na głowę, spod którego wystawały grube brązowe loki. Od razu zrozumiałam, że to wampirzyca i to chyba jedna z najpiękniejszych jakie dotąd spotkałam. Moje i tak niezbyt dobre samopoczucie pogorszyło się jeszcze bardziej. Nie miałam pojęcia czego odemnie chciała, adrenalina w żyłach od razu zawrzała, a  serce przyśpieszyło. Miałam wrażenie, że jeszcze chwila a wyrwie mi się z piersi.
-Nic ci nie zorbie… na razie – w tym melodyjnym głosiku usłyszałam wkradającą się nutę groźby. Przełknęłam cicho, zbierając się na odwagę aby się odezwać. Jasne, że od razu zaschło mi w gardle lecz starałam się tym nie przejmować.  
-Kim jesteś i czego odemnie chcesz?- wydusiłam z niemałym bólem i gulą, która tkwiła w moim gardle.
- Sulpicja – skinęła mi głową prawie nie zauważalnie. – Chcę ci powiedzieć- nagle stała już obok mnie. Jej kaptur zsuną się jej z głowy, a ja dostrzegłam czerwone jak krew usta i niemal identycznego koloru oczy, które wyrażały wściekłość-nie miałam zielonego pojęcia kim jest ta Sulpicja. Jej imię nic, a nic mi nie mówiło. – Żebyś uważała, nie lubię jak ktoś zbytnio interesuje się moim Aro – sapnęła, a jej głos momentalnie zgubił ten miły dla ucha podźwięk i francuski akcent.
- Co?! Twoim Aro? – Zbaraniałam nie miałam zielonego pojęcia o co jej chodziło. To jakaś wariatka- była to moja pierwsza myśl tuż po jej słowach. Oczy wampirzycy  nagle pociemniały. Serce boleśnie zatłukło się w mojej piersi, byłam przestraszona. Nie mogłam przewidzieć jej reakcji. Byłam taka bezsilna, słaba-czułam się jak karaluch w obliczu potężnego człowieka, który rozumie, że jest na przegranej pozycji i już tylko chwile dzielą go od rychłej śmierci. 
- Sulpicjo! – usłyszałam nagle jego głos. Nie wiedziałam czym mam się cieszyć czy kompletnie się załamać i myśleć czego jeszcze nie udało mi się w moim niedługim życiu zrobić. Odpowiedź na męczące mnie pytania nadeszła naprawdę szybko, otóż wściekła wampirzyca spojrzała na swojego przywódcę z miną zbitego psa. Jakbym to ja była wszystkiemu winna… prychnęłam pod nosem nie mogąc się już opanować. Mimo strachu, który nadal gościł w moim wnętrzu irytacja i niedowierzanie wzięło górę.
Oboje spojrzeli na mnie. Aro lekko rozbawiony co mogłam zaobserwować z chwilowego błysku w jego krwistoczerwonych oczach, a zdenerwowaną Sulpicją.
- Nie pytam co robisz, iż wszystko słyszałem i powtarzam po raz setny Sulpicjo, ja nie należę do NIKOGO – zaakcentował ostatnie słowo dając tym samym jasne do zrozumienia, że ten temat jest zakończony .
Nie wiedząc czemu poczułam dziwną ulgę. Napięta atmosfera panująca dookoła nas powoli łagodniała, wydawać się by mogło iż obecność potężnego Volturii działa łagodząco na nas obie. Lekko wietrzyk muskał moje ciało. Wiedziałam, że muszę uważać na nowo poznaną wampirzycę.
-Panie – skinęła na swego władcę, a ten jakby czytając jej w myślach gestem bladej dłoni odprawił ją w stronę zamku. Zostaliśmy sami, zmierzyłam go ponurym spojrzeniem.
- Bello nie powinnaś wdawać się  w dyskusje z żadnym z mieszkańców Voltery. – Słowa Aro nie robiły na mnie większego wrażenia. Nie wiedziałam dlaczego tak jest po prostu moje odczucia stały się obojętne na jakie kolwiek słowa, które kierował do mnie. Interesowało mnie tylko jedno, kim ona była i o co jej właściwie chodziło.
- Mam pytanie, odpowiesz mi szczerze?
Po minie wampira szybko wywnioskowałam, że go tym zaskoczyłam. Jednak w miarę sprawnie się otrząsną i skiną bezgłośnie głową, udzielając mi tym samym pozwolenia.
- Tak właściwie, to kim jest Sulpicja?
- Jeśli chcesz odpowiedzi to przyjdź wieczorem do biblioteki, teraz nie mam czasu – Zaraz po tych słowach odszedł odemnie, pozostawiając  moją głowę pełną pytań, na które chciała bym już poznać odpowiedzi. Jednak postanowiłam, że zaczekam.
***

Z braku lepszego zajęcia poszłam do Jaspera, którego zostałam w towarzystwie Rose. Byłam zaskoczona jej obecnością.
- No Bello w końcu się pojawiłaś. - Ponury głos wampira zmroził mi krew w żyłach. Od razu wiedziałam, że coś jest bardzo nie tak. Zastygłam w bez ruchu, chcąc by blondyn kontynuował, uwiadamiając mnie czemu czekali na mnie. Jednak on jak i jego towarzyszka milczeli uparcie. Nie podobało mi się to już bardzo mocno. Ta grobowa cisza nie wróżyła nic przyjaznego mi, prawdę mówiąc wydarzenia, które miały wcześniej miejsce dla nikogo ze świata wampirów i mojego nie były ani odrobinę dobre,
- Watacha zerwała pakt z nami. - Odezwał się nagle Jasper, nie patrząc na mnie tylko w podłogę. Jego plecy były zgarbione ramiona bezwładnie zwisały wzdłuż tułowia. - Przez śmierć Billego, straciliśmy bardzo ważnych sojuszników. Nie ma szansy na cokolwiek z ich strony jedynie na otwarty konflikt, będą walczyć, zabijać. Nasze szansę na pokonanie Emmy bardzo spadły.
Stałam jak wryta by po chwili upaść na kolana, to nie mogło mieć miejsca. Wilkołaki byli naszą tarczą. Ich jako jedynych bała się ta wampirzyca, To nie mogło się tak skończyć. Łzy zaczęły napływać mi do oczu.
- Skąd wiedzą, że to któreś z was? - wyszlochałam słabiutkim głosem
- Edward to zrobił Jacob to widział, jest wiarygodnym świadkiem - odparła równie ponurym tonem Rose. Jej piękna twarz wykrzywiona była w grymasie smutku, z jej oczu biła gorycz. Załamałam się na dobre. Moje serce pękło na pół, świat zawirował, a ja razem z nim. Wiedziałam, że Edward nie zrobił tego z własnej woli, był pod jej kontrolą. Emma to wszystko zaplanowała, chciała osłabić mnie jak najbardziej tylko mogła. Wykorzystała moją miłość do złotookiego i zadała cios prosto w serce. Pewna część mnie umarła, poczułam się jak porcelanowa lalka w składzie porcelany, a With była słoniem, który zaczął miotać się niszcząc wszystko po drodze. Czułam jak zbliża się do mnie, była coraz bliżej i bliżej. Osaczała mnie coraz bardziej, ale nie mogłam się poddać. Nie w chwili, w której moja nadzieja jeszcze całkiem nie zginęła.
 Podniosłam się. Oba wampiry spojrzały na mnie lekko zdziwione.
- Nie możemy się poddać, mam o co walczyć. Musimy wyjaśnić wilkołakom co się dzieje. - Wyprostowałam się. - Nie mogę opuścić Volturii, więc to wy musicie to zrobić. - na moment ucichłam. - Rose weź - podałam jej amulet, który dostałam od Jacka na urodziny- Będzie wiedział, że nie masz złych zamiarów. - Próbowałam mówić spokojnie, ale głos drżał mi mocno, zresztą ja cała drżałam jak osika na wietrze
- Dobrze, ale jeśli coś pójdzie nie tak bd się bronić - zarzekła się odrazu jasnowłosa
 Skinęłam tylko głową. Zaczęłam opadać z sił, to było zbyt wiele jak na mnie...

Komentarze

  1. Już cieszę się na wspólne hwilę Beli i Aro jak to Aro nie należy do nikogo należy do Beli nie rozumiem czemu Aro tak zależy by Bella z nikim nie rozmawiała mam nadzieję,że Rose wróci cała i zdrowa zastanawiam się czy do czegoś dojdzie między Aro a bELLĄ po tej rozmowie biedny Jacob pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aro jest jak narazie "samowystarczalny" hehe, a Nie chce by rozmawiała z wampirami z volterry, ponieważ nie chce by tamci ją zaatakowali. Bo jak wiadomo Bella to człowiek i ma to co wampiry lubią najbardziej ;)
      Moze dojdzie, a może nie, nie wiadomo :p kochanienka hehe

      Usuń
  2. Ja zawsze miałam związek Aro i Sulpicji do bardzo kochajacych się. Ale i tak strasznie mi się podoba i czekam nieskończenie na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sądziłam, że niektórym może się nie podobać zmiana nieco kanonu, ale uprzedzałam na samym początku kochanienka :)

      Usuń
  3. Z niecierpliwością czekałam na kolejny rozdział i nie zawiodłam się :) Aro wkroczył w odpowiednim momencie, bo po emocjonalnej reakcji Belli mogło być z nią krucho. Nie każdy wampir byłby w stanie "wybaczyć" jej posiadanie niewyparzonego języka.
    Bardzo sprytnie zamieszałaś przy pomocy Emmy między Bellą, a Edwardem.
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!
    Renia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że kolejne notki równie BD ci się podobać kochanienka :) no tak niestety nasza Bella bez opieki się nie obejdzie XD

      Usuń
  4. Ciekawe, wcześniej Aro miał czas żeby na nią spokojnie patrzeć a nagle nie ma czasu żeby odpowiedzieć na jedno pytanie i w ostateczności odejść nie przejmując się reakcją Belli? Cóż tym bardziej jestem ciekawa tej rozmowy i jej wyniku. Zwłaszcza przy takim rozwoju sytuacji gdy Emma tak miesza z Cullenami oraz sforą. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aro to Aro jego się nie ogarnie niestety jego się kocha albo nienawidzi :) Rozdział następny ...Napewno to będzie swego rodzaju przełom kochanienka ;)

      Usuń
  5. Cudnie ♡ pozdrawiam i mam nadzieje że NN będzie za niedługo

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się że tak szybko dodałeś kolejny rozdział. Jest tak rewelacyjny jak każdy na tym blogu życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że notki ci się podobają kochanienka :)

      Usuń
  7. 34 year-old Speech Pathologist Adella Klagges, hailing from Winona enjoys watching movies like Chimes at Midnight (Campanadas a medianoche) and Taxidermy. Took a trip to Himeji-jo and drives a Ferrari 250 GT Series I Cabriolet. przejscie na strone internetowa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty