Rozdział 17
Rodzial dodany z telefonu kochaniutke. Nikogo nie powiadamialam bo nwm czy ktos jeszcze tu zagląda i czy jest taka potrzeba. Milego czytania :)
,,Poranek’’
Gdy dotyk okraszony jest szeptem słów pieszczotą,
każdy dreszcz ma podwójną
rozkosz.
Tej nocy o dziwno bardzo dobrze mi się spało, aż żal było
wstawać gdy promienie porannego słońca lizały moją twarz zmuszając mnie do
obudzenia. Przeciągnęłam się jak kociak i powoli otworzyłam oczy. Serce w
mej piersi zamarło, moje oczy obserwowały mieniącego się pięknie w blasku porannego słońca Aro Volturi,
który z wyraźnym nieco krępującym mnie zainteresowaniem przyglądał się mojej
osobie. Instynktownie podciągnęłam
kołdrę pod samą brodę i fuknęłam oburzona jego zachowanie:
- Dlaczego tu jest?
Wampirzy przywódca zaśmiał się melodyjnie lecz nawet na
moment nie spuścił ze mnie wzroku. Czym jeszcze bardziej mnie krępował i
sprawiał, że moje policzki zaczęły przybierać kolor dojrzałej wiśni.
Nienawidziłam tego głupiego odruchu rumienienia się jednak nie mogłam temu
zaradzić.
- Już rozumiem czemu Edward nie chciał zmienić cię w
wampira-uśmiechną się krzywo robiąc kilka kroków w stronę łóżka, które nadal
zajmowałam. Bałam się, ale tylko troszeczkę. Nie przejmowałam się jego słowami,
ponieważ zdawałam sobie sprawę, że przyszedł do mnie nie po to by patrzeć na
mnie kiedy spałam. Taki powód był po prostu nie realny i dziwaczny nawet jak na
niego. Zmrużyłam oczy, dając mu tym samym do zrozumienia, że nie mam ochoty na
jego gry słowne.
- Spokojnie-odezwał się po dłuższej pauzie.- Nie myśl, że
nie wiedziałam iż w nocy podsłuchiwałaś, co było niezwykle niegrzeczne z twojej strony
moja droga Bello.- Dobra zatkało mnie, ale tylko przez moment, musiałam tylko
pozbierać myśli.
- To było całkowicie nieplanowane, czysty przypadek, zresztą
nie słyszałam wiele-potok słów i wyjaśnień machinalnie opuścił moje usta, chodź
nie mogłam się zdobyć na proste ,,przepraszam’’- nie wiem dlaczego, ale nie
czułam się winna, z drugiej zaś strony mogli zamknąć drzwi. To chyba nie była taka
skąplikowaną czynność, już szczególnie nie dla nich-pomyślałam wrednie lekko
uśmiechając się pod nosem. Aro uważnie mnie obserwował. Z boku mógł wydawać się
mieniącym w blasku porannego słońca posągiem wykonanym z drogocennych
materiałów. Jednak ja wiedziałam, że tak
nie jest-wiedziałam, że jest maszyną do zabijania właśnie takich istoto jak ja.
Nagle oboje usłyszeliśmy wyraźne wibracje mojego telefonu, który schowany był w
szafce nocnej. Spojrzałam na wampira z niemym pytaniem, on zaś tylko skiną głową.
Z lekki wachaniem sięgnęłam po wibrujący telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i totalnie mnie
zatkało. O tuż właśnie w tak stresującej dla mnie sytuacji dzwonił mój ojciec.
Pierwszy raz w moim niedługim życiu byłam mu wdzięczna za tak ranne telefony,
których wcześniej nie znosiłam.
- Cześć Tato!
-Witaj kochanie i jak
tam na wakacjach?
Nim odpowiedziałam
spojrzałam na Aro, który najnormalniej w świecie podsłuchiwał moją rozmowę z
Charliem. Jego odpowiedzią na moje jakże wymowne spojrzenie zaśmiał się melodyjnie
powodując, że moje serce podjechało mi do gardła. Nie mogłam ukryć, jego śmiech
( o ile nie uśmiechał się złowrogo) był
naprawdę przyjemny. Stop Bello, o kim ty myślisz? O Aro?!
chyba kompletnie ci odbiło-zganiłam się w myśli przypominając sobie o pytaniu ojca.
chyba kompletnie ci odbiło-zganiłam się w myśli przypominając sobie o pytaniu ojca.
-Wszystko dobrze,
pogoda jest piękna. Ostatnio dużo zwiedziłam, jak wrócę to pokaże ci zdjęcia.
-To świetnie, już nie mogę się doczekać kochanie.
-Ja też. Tato przepraszam, ale muszę już kończyć bo Phil
mnie woła.
-Dobrze, ale odezwij się do mnie Bello.
-Oczywiście do usłyszenia.
Rozłączyłam się niemal natychmiast.
- Dlaczego to zrobiłeś? – syknęłam gniewnie nie zwracając
uwagi, że kołdra opadła na moje nogi odsłaniając dość skąpą jak na mnie
podkoszulkę. No niestety w Volterze niekiedy noce były naprawdę gorące i ciężko
było wytrzymać w normalnej koszulce.
- O to samo mógłbym zapytać ciebie moja droga-odparła
spoglądając zza okno jednak czułam w kościach, że to nie koniec jego słów, więc
milczałam. I o dziwo wcale się nie pomyliłam.- Po za tym moja rozmowa była o
wiele bardziej ważniejsza niż twoja ludzka bezcelowa konwersacja z ojcem,
którego zostawiłaś na łasce Emmy, bezbronnego i całkiem nieświadomego
zagrożenia, które w obecnym czasie stało się bardziej niż realne-jego ton był
przerażający i wcale do niego nie pasował. Pierwszy raz odkąd byłam w jego zamku, mówił tym specyficznym głosem. Ciarki przebiegły mi po plecach. Miał rację,
miał cholerną racje. Byłam egoistką, zapominając o własnym ojcu. Dopiero w
tamtym momencie dotarło do mnie, że Emma może zrobić z nim to samo co zrobiła
Billowyi, a może nawet coś gorszego.
Zachciało mi się płakać, ale nie mogłam okazać swojej słabości po raz
kolejny w towarzystwie tego jednego wampira. Sama nie wiedziałam lecz chciałam
by postrzegł mnie jako silną i pewną siebie, chodź tak naprawdę takową nie
byłam. Prawda była taka, że byłam chodzącym pechem gdzie się pojawiłam zawsze
coś się musiało stać i to zazwyczaj było coś naprawdę niedobrego. Zbieg
okoliczności? Nie sądzę.
Wzięłam głęboki wdech.
- Nie obchodzi mnie twoje zdanie, wiem co jest dla niego
dobre, nie jestem dzieckiem! – nieświadomie podnosiłam ton z każdym słowem,
które kierowałam do władcy wampirów. Ten nagle podniósł się. Zamilkałam. Nie
wiedziałam co chciał teraz uczynić, jedyne co mi pozostawało to czekanie na
rozwój wydarzeń, które znając już dobrze moje ,,szczęście,, mogły być naprawdę
nieprzyjemne. Aro nachylił się nade mną, nie miałam odwagi się od niego odsunąć
byłam jak sparaliżowana. Wpatrywałam się w jego czerwone tęczówki gdy nagle
jego dłoń znalazł się na moim policzku. Wytrzeszczyłam oczy, to co właśnie
robił całkowicie mnie zaskoczyło, a jednocześnie wprowadzało mnie na nowy
poziom myślenia o tym niezwykłym wampirze, który pod swą morderczą powłoką krył
coś co mnie fascynowało. Chciałam zamknąć oczy i zatopić się w jego dotyku,
jednak moja duma nie pozwalała mi na coś takiego, nie mogłam dać mu nad sobą
kontroli. I po tej myśli odskoczyłam od wampira
jak oparzona prawie spadając z łóżka.
-
Powinienem już iść, dokończymy naszą rozmowę-obiecał chłodno.
Ja jestem i notka bardzo mi sie podoba, byłam ciekawa, czy jeszcze tuutaj się coś pojawi
OdpowiedzUsuńNapewno bd się pojawiac, ale mozliwe ze z duzymi odstępami czasowymi kochanienka
Usuńja też jestem :)
OdpowiedzUsuńMilo mi bardzo :)
Usuńrozdział jest świetny. Może tak byś wprowadziła jakieś sny o Aro by bella zaczaiła co chce ???
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały:) ściskam
Wszystko w swoim czasie nie ma co szalec tak odrazu :)
UsuńIdealnie
OdpowiedzUsuńDziękuje :-)
UsuńKiedy nowy rozdział? Mam nadzieję że będzie jeszcze lepszy od tego pozdrawiam :*
UsuńNarazie mam połowe kochanienka i brak weny ech xd
UsuńTo w takim razie weny i powodzenia życzę :) pozdrawiam i trzymam kciuki ;*
UsuńTo ogromnie mile kochanienka :)
Usuńswietnie lubię ten blog już się zaczyna to na co czekałam Bella bardziej pasuje do Aro niż Edwarda też mam wrarzenie,że Aro okłamał brata liczyłam na pocaunek więcej Belli i Aro biedny Jesper pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTez tak uwazam ze lepiej do siebie pasują :D
UsuńPostaram sie rozwinąc co, nieco ich wątku w nn kochanienka