Rozdział 21

Dziś dość krótko, ale jest Zapraszam :)


Złość

Nie od­czu­wam niena­wiści i żalu do świata, ale jeszcze so­bie nie pot­ra­fię wybaczyć. 




Nie wiem ile biegłam, nawet schodnie stanowiły dla mnie większej przeszkody. Mknęłam nimi szybko, niemal na złamanie karku. Czułam palący ból w gardle i w płucach to było szaleństwo, naprawdę. Jednak musiałam coś zrobić z Jasperem, który była naprawdę rozsądny, ale czasami miewał takie zaćmienia. Może dlatego tak bardzo widać jak kocha Alice i zrobił by dla niej wszystko.
 Wpadłam jak tornado do sali tronowej, w której zostałam tylko władców Voltery. Siedzieli na sowich stronach niczym kamienne posągi, nawet moje spektakularne wejście nie zrobiło na nich żadnego wrażenia. Trochę mnie to zdenerwowało, ale złość szybko zmieniła się w zażenowanie gdy tylko moje i Aro oczy spotkały się. Od razuzaschlo mi w gardle, musiałam wziąć kilka głębszych wdechów aby móc się odezwać.
- Gdzie Jasperem!?- podniosłam głos odwracając wzrok od głównego przywódcy. Na samo wspomnienie jego pocałunku serce boleśnie kołatało w mojej piersi. Jednak po tak morderczym biegu mogłam wszystko zwalić na wysiłek.
- Wyruszył do Forks.
Głos Aro sprawił, że nogi się pisemną ugięły jednak starałam się nie upasc.
- Jak mogliście go puścić!?
- Jest z nim Felxi, nie stanie mu się krzywda a odbicie Alice będzie dla nas bardzo korzystne. - Odparł spokojnie czerwonooki cały czas wlepiając w mnie swoje krwistoczerwone oczy.
- Bezmyślne potwory! - wrzasnęłam i wyszłam. Nie zamierzałam dalej przybywać w tym zamku, musiałam zacząć działać. Byłam w tak bojowym nastroju, że chyba żaden wampir by mnie nie powstrzymał. Wybiegłam z zamku kierując się w stronę wyjścia. Wiedziałam, że żaden z mieszkańców Volterry nie powstrzyma mnie przed ucieczką, na pewno nie w taki słoneczny dzień jaki był. Mknęłam przed siebie, nie martwiła się faktem, iż nie posiadam auta aby dotrzeć do deszczowego miasteczka.
Nagle i całkowicie nie spółdzielnie coś lub ktoś chwycił mnie za rękę. Siła chwytu była tak mocna iż przewróciła się uderzając tyłkiem o ziemię. Pomimo, że do okola rosło mnóstwo trawy lądowanie było bardzo twarde i bolesne. Jęknęłam upadając na plecy. Oczy miałam przymknięte dlatego też nie widziałam kto był tam głupi by mnie przewrócić. Po dłuższej chwili leżenia bez wladnie odwarzylam się otworzyć oczy.
- dokąd to się wybierasz Bello? - jego głos był taki łagodny, delikatny i niesamowicie hipnotyzujący. Wytrzeszczyłam oczy zaskoczona.
- Jak najdalej o ciebie, od was wszystkich- wysyczałam zdenerwowana. Miałam ochotę płakać byłam taka wściekła i załamana. Wszystko się we mnie gotowali i szukało jakiegoś ujścia. Może dlatego pocałowałam wampira poprzedniego wieczoru, może chciałam odreagować. A może potraktowała to jak coś na wzór odskoczni dla rozluźnienia, a może najzwyczajniej w świecie chciałam go posmakować chociaż by w ten sposób.
-  Czemu, czemu pozwoliłeś mu iść do niej, Emma dokładnie tego chciała,chceJaspera - nagle spotulniałam, a do moich łez zaczęły napływać gorzkie łzy żalu. Aro przykucną obok mnie, chwilę później ują mnie delikatnie za dłoń i szepną uspokajającą:
- Idą za nimi Alec i Jane. Nie jestem głupi i wiem czego ona chce, nie zamierzam też tracić ważnych sojuszników. Rozumiesz Bello?
Pokiwałam tylko głową nie mogłam mówić, gardło boleśnie zaciskalo się przy każdej najmniejszej próbie wydania z siebie głosu. Wampir patrzył na mnie tak inaczej, jakby z czułością i troską jednoczenie. Jego rysy twarzy nagle wydały mi się bardziej łagodne, takie ludzkie. Zamknęłam oczy modląc się w duchu aby nic nie stało się Jasperowi i Alice.
 Nagle poczułam jak Aro podnosi mnie z ziemi. Nie protestowała nie miałam siły na walkę z nim. Nie wiedząc nawet czemu czułam się bezpiecznie w jego ramionach, mimo że starałam się nie dopuszczać do siebie tak szalonych myśli.W tuliłam się całkiem nie świadomie w jego tors. Cała złość, która we mnie zalegała nagle jak za dotknięciem magicznej różdżki uleciała ze  mnie, a zastąpiło ją zmęczenie. Chyba zasnęłam.

***
Jaspera nie wracał już drugi dzień. Byłam przybita, miałam nadzieję, że chociaż Rosę wróci już niebawem. Również o nią się bardzo martwiła i chciałam aby wszystko poszło po mojej myśli. Co do moich relacji z Aro...unikałam go, musiałam się wewnętrzne uspokoić i wszystko sobie przemyśleć. Bardzo męczyła mnie myśl, że on robi to wszystko tylko dla własnej korzyści. Gdzieś w głowie miałam taką teorię, że próbuje mnie uwieść bym była mu  uległa, chce posiąść mój dar i co za tym szło zmienić w wampira. Bałam się tej przemiany, ale także nie chciałam być wykorzystana. Dlatego też postanowiłam nie zadawać się z nim w żaden sposób jedynie w sprawach dotyczących Emmy, postanowiłam dać mu jasno do zrozumienia, że go przejrzałam. Nie jestem idiotką, już zdążyłam się nauczyć czytać między wierszami.
Zbliżał się  wieczór, jakaś nieznana mi wampirzyca kilka minut temu przyniosła mi kolację. Nie interesowało mnie jej imię, nie miałam ochoty z nikim z obecnych tu bratać się. Dopiero w tamtym czasie poczułam się jak więzień, jak prawdziwy więzień. Było to przyłączające. Samotność dość mocno mi doskiwierala, ale nie zamierzałam się złamać przez moje ludzkie głupie uczucia.
Spojrzała na srebrną tace krzywiąc się przy tym. Oczywiście jedzenie było wykwintne, ale nie miałam na nie wogule ochoty, mój żołądek nie potrzebował jedzenia, karmił się strachem i moim zamartwianiem się.
Oplotłam się ramionami i ułożyłam na miękkim materacu. Nagle do mojego pokoju wpadła Rosę. Poderwałam się gwałtownie do pozycji siedzącej.
- Jesteś, nareszcie!
Rzuciłam się na wampirzyce mocno ją do siebie przytulając. W tej jednej chwili poczułam się dobrze, może nie wspaniale, ale dobrze. Utracona nadzieja powolutku, malutkimi kroczkami powoli wdzierała się do mojego serca mimo, iż starałam się zbytnio nie nakręcać na to co będzie dalej nawet jeśli już obok mnie było więcej o jednego Cullena
- Uspokój się wszystko jest już załatwione - odsunęła się ode mnie ale widziałam na jej twarzy lekki uśmiech zadowolenia. Również się lekko uśmiechnęła, ale po chwili znowu spochmurniałam.
- Co jest Bella?
- Jaspera dwa dni temu pojechał do Forks. Nie mogłam go zatrzymać...och Rosę - upadlam z powrotem do łóżka
- Nie bój się o niego jest u watahy, a straż Volterry idzie tu z Alice tak zarządził Aro.
Spojrzałam nie pewnie na złotowłosą, ale bardzo mnie tym uspokoiła. Odetchnęłam głęboko.
- To dobrze, bardzo dobrze.
- Chyba jesteś zmęczona to idę do siebie, odpocznij sobie
Pokiwałam tylko głową słabo i obdarzyłam ją leciutkim uśmiechem. ,, Czyżby mój pech w końcu dobiegł końca?"


Komentarze

  1. Gdyby to było takie proste xD

    OdpowiedzUsuń
  2. dopiero sie zaczyna dziać! COś czuje że z Jasperem nie będzie tak pięknie jak mówią. i Kiedy Emma znów zaatakuje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się kochanienka Emma zaatakje i to w najczulszy punkt ;) napewno postaram sie jeszcze was zaskoczyc

      Usuń
  3. Oby Aro byłzawsze krok przed Emmącoś mi się wydaje,że z przjaciu Beli został tylko Jesper i Jakie ciekawe jaka będzie reakcja Alice po zobaczeniu Belli uwielbiam takiego Aro Bella w tym wszystkim nie przewidzała tylko jednego miłości popzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napewno wszystkiego się dowiesz czytelniczko w kolejnych notkach :) Nie wszystko jest tym czym sie zdaje być ;)

      Usuń
  4. Aro to doskonały strateg, dlatego nawet jeśli przegra bitwę, to wygra wojnę. Wie, że Jasper ma silną wolę i nie ulega urokowi Emmy dlatego rozkazał, aby straż odprowadziła Alice. Zaskakujące jednak jak Emma potrafi przyciągać do siebie ludzi, ciekawa jestem jaką tajemnicę skrywa.
    Pozdrawiam, Renia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Aro to mogę się zgodzić może być kulminacyjnym zwycięzcą kochanienka. Emma jest bardzo skąplikowaną postacią, ale jej tajemnice bd powoli ujawniane, to tylko kwestia czasu :)

      Usuń
  5. Wciągający rozdział!
    Zapraszam do mnie!
    Proszę o skomentowanie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty