Rozdział 22


POV Aro

Myśl jest ziar nem czynu. 



 Ten pocałunek. Sam nie wiem jak to się stało, nie wiem czemu tak bardzo tego chciałem. Jednak to nie zmienia faktu, iż ten incydent nie powinien mieć miejsca. Nie mogę przed sobą samym tego ukryć, ale chciałem zasmakować tych jej malinowych ust.o Już od pewnego czasu tego chciałem, ale jakoś nie było sposobności ku temu. Lecz kolejnym faktem jest to, że nie żałuje tego, a wręcz przeciwnie jestem zadowolony. Smak jej ust byl taki inny, wyśmienity i nie powtarzalny. Jeszcze żadna kobieta samym pocałunkiem nie wywołała u mnie tak wielu sprzecznych emocji. Jakoś teraz nie potrafię postrzegać jej jako worka krwi. Może dlatego, ze jej kruchość, niewinność oraz pocałunek jakoś mnie zmiękczyły. Nasiąkłem niczym gąbka jakimś niewyjaśnionym uczuciem, którego sam nie potrafiłem jak narazie sprecyzować.
 Nadal w głowie miałem jej pytanie ,, kochasz ją?'- oczywistym było to iż nigdy nie kochałem Sulpicji, to miało być aranżowane małżeństwo dla stanowiska i respektu. Nie ukrywam, że była naprawdę urodziwą wampirzycą, a do tego bardzo wykształconą. Jednak jej charakter był nieznośny dla mnie, była zbytnio rozpieszczona i raczej nie interesowała się mną tylko Felixem, ale wiedziała że z nim nie podniesie swojego statusu wśród wampirów. Nie jestem jakimś naiwnym bez mózgiem by godzić się na coś takiego. Wziąć za żonę wampirzyce, która zdradzała by mnie z własnymi sługami...po prostu jawna kpina z mojej osoby. Nie mógł bym sobie pozwolić na coś tak idiotycznego. Jestem najważniejszym wampirem w całej Volterze, a co za tym idzie muszę dbać o swój wizerunek i autorytet, a nie jest to wcale proste gdyż zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał mnie zmieszać z błotem. Nie zemną takie numery jednak, potrafię doskonale sobie poradzić z każdym wrogiem wieki praktyki czynią swoje. Jedynie z Emma może mi bardzo zaszkodzić przez pakt milczenia jaki podpisałem. To było jeszcze za czasów gdy dopiero moja władza zaczęła rosnąć, kształtować sie i nabierać siły.
 Kuszony byłem przez najstarszego z rodu Mallory wizją nieograniczonej władzy ,wtedy byłem bardzo niedoświadczony, nie miał kto mnie dobrze poprowadzić, doradzić. I takim sposobem o mało nie zginąłem, ale w zamian narobiłem  sobie problemow, które dopiero teraz wychodzą na światło dzienne i pokazują swoje skutki. Gdyby nie moja zachłanność i brak przemyślenia wszystko teraz potoczyło by się zupełnie inaczej. Mallory zostali by wycięci w pień, a obie straszne siostry nie włóczyły by się po ziemi i nie uprzykrzały by mi wampirzego w miarę spokojnego życia. Jedyną dobrą rzeczą tego wszystkiego bylo to ,że tylko jedna z bliźniaczek żyła.
 Kolejną sprawą, która zaprzątała mój umysł dotyczyła Cullena mieszkającego w moim zamku. gdy tylko wpadł do sali tronowej już wie działałem, że  to coś poważnego i związanego z listem, który dałem Belli. Oczywiście nie pomyliłem się. Cullen bardzo chciał wrócić do miasta Forks po Alice co było dla mnie naprawdę korzystne. Jednakże z obawy, że mogę stracić ich oboje wysłałem z nim Felixa, a jako dodatkową osłonę Aleca i Jane. Sądziłem, że to wystarczy na krótką wypraw i uda im się odpić wyrocznie, która również była by niezwykle użyteczna dla mnie. Mając ją przy sobie mógł bym być krok przed Emmą i jakoś przyspieszyć całą te szopkę.
 A dodatkowo Musiałem jakoś poradzić sobie z obrażona Isabellą, która od naszego pocałunku unikała mnie jak ognia. Może jej się nie spodobało? - zastawiałem się czasami chodź starałem się udawać, że wcale mnie to nie obchodzi. Nie mogłem obdarzyć jej żadnym głębszym uczuciem, byłem po prostu do tego już nie zdolny. Moje wampirze ja już dawno przestało czuć pozytywne uczucia. Byłem niczym białe płótno bez wyrazu obojętne. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że jakaś śmiertelna dziewczyna mogła by obudzić we mnie jakiś cień człowieczeństwa. To było nie możliwe.
 Może dziwaczałem, może to wina tych wszystkich kłopotów jakie na mnie spadły. Jednakże nie dane mi było się nad tym długo zastawiać, musiałem całkowicie skupić się na planach dotyczących ataku na kłopotliwą wampirzyce, która z tego co już zdążyłem się dowiedzieć zbiera liczne wojsko przeciwko mnie. Idiotka myśli, że mnie pokona, pozbawi władzy. Nie doczekanie jej. Jednakże najpierw musiałem się dobrze przygotować na każdą możliwą okoliczność, no i oczywiście nadal pozostawała kwestia przemiany Isabell w wampira. Doskonale wiedziałem, że nie pozwoli zrobić tego mnie, a na Edwarda nie było można liczyć z wiadomych przyczyn. Pozostawało jedynie zmanipulowanie jej aby pozwoliła mi siebie przemienić. Należało to dobrze rozegrać, zdawałem sobie sprawę, że ten pocałunek raczej nie przysporzy mi korzyści, ale nie mogłem cofnąć czasu, nie miałem na to żadnego wpływu nad czym czasami naprawdę ubolewałem.
 Moje rozmyślenia przerwał Kajusz, który wyłonił się zza drzwi wejściowych do mojej prywatnej biblioteki. Odwróciłem twarz w jego stronę i dość obojętnie zapytałem tonem wypranym z jakichkolwiek emocji:
- Co cię do mnie sprowadza bracie?
Jego mina była niezbyt zadowolona, oczy ciskały gromy, a usta zaciśnięte były w wąską linie. Już wiedziałem, że coś się święci kwestią czasu tylko było utwierdzenie mnie w tym przekonaniu.
- Aro bracie, mamy bardzo poważne kłopoty musimy przyśpieszyć wszystkie plany. Wrócili nasi słudzy z wyrocznią, Cullena nie ma z nimi podobno rozmawia z kundlami - syczał rozwścieczony. Ja tylko słuchałem go w milczeniu, analizując dokładnie każde jego słowo. Zdecydowanie coś już było na rzeczy kewstją było tylko kilka lub kilkunascie dni.
- Przyprowadź do mnie Alice oraz Cullena kiedy tylko pojawi się w zamku. Bracie powierzam ci misje przygotowania naszych wojsk, niech Marek ci pomoże. Wyślijcie naszych aby zwerbowali więcej wojowników dla nas. - Rozkazałem. Kajusz bez żadnego, ale odwrócił się szybko na pięcie i wyszedł w ludzkim tempie. Musieliśmy szybko się zorganizować wielka bitwa nadchodziła...


Komentarze

  1. Coraz bardzie wszystko się pogłębią i rozumiem że równa się to z powolnym końcem bloga :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanieńka coś mi sie wydaje, że tak szybko się nie skończy ;) bez obaw. Nadal jest prawie nie tknięty główny wątek Aro i Bella

      Usuń
  2. Wydaje mi się,że Plan Belli może się udać więcej przemyśleń Ara cieszę się,że przybliżyłaś historię rodu Marloiy i Ara nie podoba mi się,że Aro chce wykorzystać Bellę czy Alice będzie myślała racjonalnie odkąd będzie w Woltarze czy masz w planach kolejne opowiadanie o Aro i Belli błagam lubię tę parkę pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie się cieszę,że rozdział się podoba. Napewno wszystkiego się dowiesz no i ta historia napewno jeszcze potrwa bez obaw kochanienka. Narazie szykuje opowiadanie o całkiem innej tematyce związanej z Krainą czarów tzn Alicja i Kapelusznik :). Jednak na parkę Aro Bella też miala bym kolejne pomysły, także mam wakacje wiele sie może zdarzyć :)

      Usuń
    2. Troska Aro o Belle świadczy sama za siebie, być może on jeszcze nie jest w pełni świadom swoich jakże ludzkich uczuć wobec niej, bądź boi się do nich przyznać...
      Czytając na przemian rozdziały z punktu widzenia Belli i Aro, nasuwa się puenta- chodzą wciąż tą samą drogą, ale spotkać się nie mogą... Jednak głęboko wierzę, ze w swoim czasie oboje zauważą co czuje do niego to drugie i będziemy mieli happy end :)
      Pozdrawiam Renia

      Usuń
    3. Hm... mogę napisać tylko jedno Naszego Aro się nie ogarnie, samej jest mi ciężko patrzeć z jego perspektywy :)
      Mogę zdradzić ( co raczej tajemnicą nie jest) iż perypetie tej dwójki będą bardzo zawle, a czy z Happy endem to cóż czas pokaże:) dziękuję za komentarz kochanienka

      Usuń
  3. Aro planuje przemienić belkę w wampira to cudownie i ten pocałunek, ahhhh!!! Czekam aż się ich zwiazek rozwinie. Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, iz rozdział podobał ci sie kochanienka :)

      Usuń
  4. kocham ten rozdział:)prosze o wiecej

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział <3 boski <3 <3 Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty