Rozdział 5
Rozdział ten dedykuje:
Gosi1995 za upartość - wiesz o co chodzi kochana ;D
1975tanathos za ostatnią rozmowę i ogromną motywacje :]
Asi a za ciekawą rozmowę na gg :)
''Bywają noce tak pełne udręk, że nazajutrz
należałoby zmienić nazwisko, bo nie jest się już tym
samym, co pierwej.''
~Emil Cioran~
Rozmowy Nocą
Ubrana tylko w ręcznik maszerowałam do swojego pokoju. Kropelki zimnej już wody spływały po moich ramionach, tworząc lśniące drogi na bladej skórze. Oddech miałam miarowy i spokojny, choć natłok myśli przygniatał mnie swym ciężarem. Od wyjścia Jaspera minęło już kilka godzin. Czułam potworne zmęczenie, a do tego byłam wewnętrznie rozbita. Niby coś wiedzieliśmy, ale było tego tak niewiele. Prawdę mówiąc to co było w notatkach wampira po części już wcześniej znałam.Moje myśli nagle zmieniły swój bieg. Zaczęłam się zastanawiać czy ten ostatni sen, był tylko senem...a może było w tym coś więcej. I w taki sposób narodziło się kolejne pytanie, na które nie znałam odpowiedzi. Miałam dość. Edward przestał się odzywać, zresztą cała jego rodzina przestała, nawet Alice.
Na moje szczęście został mi jeszcze Jasper, z którym mogłam dzielić swoje obawy.
Ze spuszczoną głową weszłam do niedużego pomieszczenia, pogrążonego w mroku. Nie zamykając za sobą drzwi, wymacałam na ścianie włącznik światła i kiedy tylko go nacisnęłam krzyknęłam przestraszona.
Na okiennym parapecie siedział nie kto inny jak Aro Volturi. Zaczęłam drżeć, nie tylko ze strachu, ale także z zimna, które zaczęło oplatać moja prawie nagie ciało.
Czerwone tęczówki wampira zaczęły mnie uważnie lustrować, a na jego twarzy błąkał się nieduży uśmiech. Poczułam wypieki na twarzy. Zacisnęłam ręcznik jeszcze bardziej do okoła siebie z obawy, że mógł by się zsunąć. Niemal natychmiastowo w moim gardle pojawiła się ogromna gula, którą próbowałam przełknąć i zmusić się do wydania z siebie jakiego kolwiek dźwięku. Przygarbiłam się i szepnęłam nie spuszczając wzroku z Ara.
- Co tu robisz?
Drgną, a po chwili podniósł się i skiną mi głową. Powietrze zafalowało, atmosfera zagęściła się błyskawicznie, a cisza jaka do okoła zalegała była niemal ogłuszająca. Zdawałam sobie sprawę z faktu, iż Volturi wsłuchuje się w przyśpieszone bicie mego serca.
- Witaj Bello - odezwał się w końcu dziwnie miłym tonem, który całkowicie zbił mnie z pantałyku. Zatrzepotałam rzęsami. Zrobiłam krok w tył, prawie wychodząc na korytarz.
- Proponował bym ci najpierw coś na siebie włożyć - Uśmiechną się szelmowsko. Na jego uwagę poczerwieniałam jeszcze bardziej. Z braku lepszego pomysłu, weszłam spowrotem do pokoju zagarnęłam ubrania leżące na łóżku i szybciutko czmychnęłam do łazienki.
***
Już kompletnie ubrana weszłam do niedużego niebieskiego pokoju, w którym nadal w tym samym miejscu stał wysoki brunet.- Aro, co cię do mnie sprowadza? - zapytałam tonem całkowicie wypranym z emocji. Wiedziałam, że moje działania są bez celowe, ponieważ miałam do czynienie z wampirem, którego zmysły były znacznie bardziej wyostrzone niż zwykłego człowieka.
- Wydaje mi się, że sprawa z którą przychodzę powinna cię zainteresować - powiedział tajemniczym tonem. Przymrużyłam powieki. Zastanawiając się o co tak właściwie mu chodzi. Jego blada twarz nie wyrażała nic co mogło by mnie naprowadzić na jakiś trop.
- Pozwól, że usiądę - mruknęłam i klapnęłam na krzesło, stojące nieopodal niego. - Więc może powiesz mi co to za sprawa? - zasugerowałam zaciskając dłonie na kolanach.
- Nie denerwuj się - Podniosłam głowę i spojrzałam na niego zaskoczona. - Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę? - spytał.
- A co to ma do rzeczy?
Zaśmiał się donośnie. Kurczę jak on się ślicznie śmiał - przebiegło mi przez myśl. Zdrętwiałam, opanuj się - krzyczałam na siebie w myślach - to przecież Volturi...
- Nie o tej rozmowie mówię, chodzi mi tą ostatnią - Dodał z naciskiem na ostatnie słowo. Zbladłam, a po chwili po raz kolejny zlałam się rumieńcem. Zrobiło mi się gorąco, nim się spostrzegłam wachlowałam czerwoną twarz drżącą dłonią.
- Widzę, że już sobie przypomniałaś - uśmiechną się złośliwie, ale po sekundzie wyraz jego twarzy złagodniał. Odetchnęłam.
- To był przecież sen - wybąkałam uważnie się mu przyglądając.
- Nie Bello, to nie był sen. To telepatia, która jest między nami - westchną, a po chwili kontynuował - Jest to bardzo rzadkie połączenie między człowiekiem, a wampirem - Zdębiałam, nie mogłam w to uwierzyć. - Jednak ty jesteś inna, niezwykła. - Jego czerwone tęczówki zabłysły nagle. Przeraziłam się gdy w mgnieniu oka znalazł się tuż przedemną, nachylając się. Był tak blisko, czułam jego męskie perfumy. Wzrok utkwiony miałam w jego torsie. Szczerze mówiąc bałam się spojrzeć na jego twarz, bałam się, że zobaczę na niej chęć pożarcia mnie...
Położył mi swoją lodowatą i gładką dłoń na policzek, a po chwili przesuną ją na brodę, którą lekko uniósł . Wtedy już musiałam na niego spojrzeć, nie był od tego ucieczki.
- Jednakże, możemy się komunikować tylko wtedy gdy śpisz Bello.
Boże jak on był blisko, nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry, a mnie sparaliżował strach. Każde jego słowo wchłaniałam jak kopka, nie mogłam uronić ani jednej literki. To było niesamowite, nigdy się tak nie czułam nawet przy Edwardzie, choć nadal wydawało mi się, że go kocham.
- Cz...Czyl...Czyli chodzi o Emmę - stwierdziłam drżącym głosem. Nagle mnie puścił i cofną się o krok kiwając jednocześnie głową.
- Mam pewne informacje, które z pewnością przydałyby się Cullenom i tobie.
Przygarbiłam się. A jednak, po jego tonie szybko wywnioskowałam, że nie będzie się tym chciał podzielić za darmo, typowe. Gdybym mogła prychnęła bym pod nosem, ale w obecnej sytuacji nie próbowałam swojego i tak marnego szczęścia.
- Lecz te informacje nie są za darmo.
- Co za nie chcesz? - zapytałam podnosząc się z miejsca. Jakaś dziwna siła wzbudziła we mnie coś dziwnego, jakąś wojowniczą część mnie, której wcześniej tak silnie nie czułam.
- Zbierz Cullenów i przybądźcie do Volterry, tam dowiesz się czego chce - Zrobiłam nieświadomy krok w jego kierunku, jednak Aro był szybszy czmychną oknem zostawiając mnie samą sobie.
***
Siedziałam w salonie Cullenów. Po obu stronach mnie siedziały Rosali i Alice. Ich twarze były skupione, a oczy błąkały się po nerwowo chodzącym blondynie, który już chyba po raz setny przechodził wzdłuż wschodniej, oszklonej ściany. Emmett za to siedział w fotelu niedaleko nas i uważnie oglądał swoje duże dłonie. Między nami panowała niezwykle napięta atmosfera, a do tego słyszałam grzmoty zbliżającej się burzy. Byłam niewyobrażalnie zdenerwowana, nie wiedziałam co robić...teraz nic nie było już łatwe. - Nie wiem co robić - sapną zezłoszczony Jasper zatrzymując się przy ciemnowłosym Cullenie. - Dlaczego nikt ich nie pilnował? - syczał mierząc swoje przyszywane rodzeństwo groźnymi spojrzeniami.
- Po raz któryś mówię, że żadne z nas nie wiedziało co się dzieje. - Rosalie była widocznie zdenerwowana. Spojrzałam na blondynkę ze strachem, chyba to zauważyłam, ponieważ zamilkła i nie zanosiło się na to aby szybko miała przemówić.
- Dokładnie, ona zrobiła nam pranie mózgu - szepnęła Alice.
Poruszyłam się niespokojnie na swoim miejscu. Nie wiedziałam co zrobić by jakoś załagodzić całą sytuację. Dobrze wiedziałam, że to nie była wina żadnego z Cullenów. Przecież nie mogli przeciwstawić się mocy, którą dysponowała Emma, byli bezsilni. Ja to rozumiałam, ale Jasper widocznie nie potrafił, a może cała ta sytuacja tak na niego zadziałała. Nie wiedziałam. Westchnęłam ciężko.
- Dobrze to może od początku - westchną blondyn i spojrzał na swoją żonę. - Alice powiedź co się wydarzyło.
Brunetka zerwała się z miejsca i zaczęła mówić spokojnym, opanowanym tonem:
- Ja i Rosalie poszłyśmy na polowanie. Reszta została w domu, no z wyjątkiem ciebie - powiedziawszy to spojrzała na Jaspera i lekko się skrzywiła, ale nie przerwała swojego monologu: - Po czas naszego polowania naszła mnie wizja, że Emma i Edward wychodzą z domu, wsiadają do jego auta i odjeżdżają.
- Żadna z nas nie odebrała tego jako zagrożenia - dodała blondynka, która w mgnieniu oka stała już przy swoim mężu.
Słuchałam ich bardzo uważnie. Analizowałam w myślach każde ich słowo, lecz zniknięcie tej dwójki pozostawała dla mnie nadal zagadkę. Skrzywiłam się. Nienawidziłam takiego stanu rzeczy, od zawsze lubiłam wszystko wiedzieć. Może z tego przekonania brała się u mnie nienawiść do niespodzianek.
- Jednak to nie wyjaśnia zniknięcia Carlisle'a i Esme, zresztą to niczego nie wyjaśnia - stwierdził chłodnym tonem głosu blondyn, jednocześnie zakładając ręce na piersi i uważnie lustrując wszystkich zebranych ze mną włącznie. Poruszyłam się niespokojnie pod wpływem jego spojrzenia. Nagle przypomniała mi się wieczorna wizyta Ara. Drgnęłam szybko, przecież te dodatkowe informacje mogą nam się bardzo przydać w odnalezieniu całej czwórki.
- A co myślicie, gdybyśmy udali się o pomoc do Volturi? - Nie owijałam w bawełnę tego co chciałam im powiedzieć, ponieważ nie było czasu na pieszczenie się z obecną sytuacją. Każda tracona przez nas godzina mogła być godziną bliższą do śmierci któregoś z zaginionych.
Wszystkie wampiry spojrzały na mnie w niemym szoku. Poczułam się strasznie skrepowana pod naporem ich spojrzeń. Mimo wszystko nie zaczęłam wątpić w słuszność swojego myślenia, bo wiedziałam, że mogę mieć w tym dużo racji.
- Bello, ale nie możemy...oni chcą twojej przemiany...jeżeli pokażemy się z tobą jako człowiekiem...wszyscy zginiemy - powiedziała Alice podchodząc do mnie i chwytając moją dłoń w swoje gładkie i lodowate. Spojrzałam w jej złote oczy.
- Uwierzcie mi, nic wam nie zrobią - Starałam się brzmieć jak najbardziej przekonywająco.
- Jeśli nie ma chętnych to... - Emmett zabrał głos, ale pod groźnym spojrzeniem swej żony zamilkł i powrócił po obserwowania splecionych palców jego i Rosalie.
- Nie, nie nie, nie możemy narażać ciebie i siebie na aż takie ryzyko, nie mając nawet pewności, że w razie gdyby nas nie zabili...będą coś wiedzieli - Stanowczy głos Jaspera zdenerwował mnie na tyle, że wyszarpnęłam dłoń z uścisku jego żony i podeszłam do niego. Patrzyłam mu głęboko w oczy, a po chwili przemówiłam:
- A jeżeli coś wiedzą, a my o to nie zapytamy to będziemy mieli na sumieniu życie trójki członków waszej rodziny. Naprawdę tego chcesz? - W oczach zaiskrzyły mi się łzy, a gardło zaczęło zaciskać się boleśnie. Nie chciałam tego, ale to wszystko mnie zdołowało już sama nie wiedziałam co robić...
- Tydzień - powiedział blondyn. Spojrzałam na niego zaskoczona - Jeżeli w ciągu tego tygodnia ich nie znajdziemy udamy się prosić o pomoc Volturi, jasne?
Wszyscy pokiwali energicznie głowami. Boże jak mi wtedy ulżyło. Uśmiechnęłam się delikatnie do wampira, jednak nie wszystko było stracone...
Cud miód i maliny XD Cudowny rozdział!!!!!wow-zaskakujesz mnie z każdym rozdziałem- oczywiście pozytywnie!!!!!Aż brak słów mi na opisanie moich odczuć co do rozdziału!!!!Wizyta Ara u Belli - strzał w 10:)Akcja z ręcznikiem - bomba:):) Jednak jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy między Aro i Bellą?Co planuje Aro w Wolterze po przybyciu Rodzinki?Czy Bella będzie od razu musiała tam zostać???Jakie plany ma Emma co do Edwarda?? tyle pytań - czekam na odpowiedzi w nadchodzących rozdziałach lub gg :)
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
Dziękuje kochana. Sama przyznam, że te niezapowiedziana wizyta Aro przyszła niespodziewanie i ogromnie się ciesze, że przypadła do gustu :D
UsuńA co do twoich pytań...niczego nie zdradzę :P Lubie być wredna ;D
Aro sobie tak po prostu siedział na parapecie u Belli? I jeszcze to "Proponował bym ci najpierw coś na siebie włożyć" xD Ha ha ha. Rozwaliło mnie to xD Tego się nie spodziewałam. Rozdział podobał mi się baaaaaaaardzo, tylko czemu Aro zwiał tak szybko =( Mam nadzieję, że następny rozdział zacznie się od słów "minął tydzień odkąd..." Nie zniese jeśli kolejne notki będą bez Aro. Mam nadzieję na Volterrę w następnej notce =P
OdpowiedzUsuńCzekam, wcale nie narzekam... xD
Katherine
Dzięki ;* Powiedźmy, że moim zamiarem było ukazanie Ara z tej ,,grzecznej'' strony XD
UsuńBez obaw nn będzie w Volterze, acz kolwiek wydaje mi się, że to co tam się wydarzy będzie leciutkim zaskoczeniem, ale tylko leciutkim ;)
Aro siedzący na parapecie okna i Bella w ręczniku? Lepiej bym tego nie wymyśliła ;)
OdpowiedzUsuńCzyli jednak telepatia, co prawda przez sen, ale zawsze. Jestem ciekawa o co chodzi Volturi? Czyżby chcieli zatrzymać Bells u siebie na dłużej, a może chcą daru jednego z Cullenów?
Nareszcie spotkanie z Cullenami. Em, Rose i All wreszcie "normalni" i poinformowani o darze tej całej Emmy. A, właśnie. Gdzie jest Emma, Carlisle, Esme i Edward? Jakie plany ma wobec nich wampirzyca?
Uhh... Dużo tych pytań ;) Mam nadzieję, że akcja następnego rozdziału, choćby częściowo, odbędzie się w Volterze.
Pozdrawiam i całuję :*,
Olka
Bardzo dziękuje :D
UsuńTak, tak telepatia no niestety tylko przez sen :]
A odpowiedzi na swoje pytania kochanieńka otrzymasz w dalszych rozdziałach ;). Na pewno akcja toczyć się będzie w Volterze bez obaw :D
Siedzisz chyba w mojej głowie dziewczyno albo i nas łączy telepatia bo ta scena Belli w ręczniku i Ara oczekującego na nią w ciemnym pokoju...Męczy mnie czasem taki sen, straszny i przyjemny jednocześnie, gdzie właśnie tak jest... Cieszę się, że nasz ukochany krwiopijca wreszcie wkroczył do akcji i chcę tak jak wszyscy pozostali jego więcej i więcej ;) Pisałaś gdzieś, że tych dwoje zdąży się jeszcze pokochać i znienawidzić zanim będą razem... Ciekawe zatem co Bellę spotka po przybyciu do Voltery, jakie on ma zamiary względem niej i Cullenów? Będzie jakaś propozycja nie do odrzucenia, czy co? No i co z Edkiem, Esme i Carlisem? Jaką rolę odegra w tym wszystkim Marek i Emma i czy Aro domyśla się ich relacji? Kurde, coraz więcej pytań...I jak ja mam teraz spokojnie wyjechać i nie myśleć nad rozwiązaniem tylu zagadek ;D Wiesz ,był taki reżyser Alfred Hitchcock. W każdy jego filmie napięcie rosło z minuty na minutę, a na końcu robił po prostu trzęsienie ziemi, oj czuje,że i u ciebie tak bądzie. Wielkie buziaki i podziękowania kochana, za wspaniały rozdział :D
OdpowiedzUsuń1975tanathos
A wiesz, że to bardzo możliwe :D Szczerze, mi również coś podobnego ostatnio się śniło i stąd pomysł na taką scenę ;]
UsuńObiecuje, że od 8 rozdziału będzie Ara mnóstwo, a nawet prawdopodobnie będzie rozdział lub kilka z jego perspektywy ;D Kochanieńka na wszystkie męczące Cię pytania odpowiedź znajdziesz w nn :)
Przyznam się bez bicia wiem już jak zakończę to opowiadanie i chyba będzie to dla każdej czytelniczki zaskoczeniem - przynajmniej mam taką nadzeje :))
Dziękuje bardzo kochana :* i miłego wyjazdu życzę ;D
Hahahahah dziekuje :D obiecywalas ze bd wiecej Ara i jestem zaspokojona :D
OdpowiedzUsuńTak, slodkie to siedzenie na parapecie i proponowanie zeby sie ubrala XDD
Super super
Pozdrawiam
Dziękuje bardzo kochanieńka :D
UsuńZakładam, że zapomniałaś o mojej propozycji betowania. Wolę się tego trzymać, bo nie mam ochotę na kłótnie ani nic takiego.
OdpowiedzUsuńNo cóż, a tak już można wyliczać błędy; zacznę od nich, cytując całe zdania, żeby łatwiej było je znaleźć:
Po pierwsze, nie można być "odzianym" w ręcznik, bo to brzmi co najmniej dziwnie.
Po drugie, do tej pory staram się zrozumieć wypowiedź Belli: "- Pozwól, że usiądź - mruknęłam i klapnęłam na krzesło, stojące nieopodal niego." Czy tylko ja mam z tym problem?
Po trzecie, "W tedy już musiałam na niego spojrzeć, nie był od tego ucieczki." - "wtedy" pisze się razem.
Po czwarte, "- Mam pewne informacje, które z pewnością przydały by się Cullenom i tobie." - "przydałyby" również pisze się razem...
Po piąte, tuta: "- Mam pewne informacje, które z pewnością przydały by się Cullenom i tobie." przy "Emmett" uciekło ci jedno "t".
Po szóste, "- Po raz któryś mówię, że żadno z nas nie wiedziało co się dzieje." - nie ma słowa "żadno"; jest "żadne".
Po siódme, "- Ja i Rosalie poszłyśmy na polowanie. Reszta została w domu, no zwyjątkiem ciebie" - "z wyjątkiem" z kolei pisze się oddzielnie.
Po ósme, to chyba czeski błąd: "Nie owijałam w bawełnę tego co chciałam mi powiedzieć". Raczej chciała powiedzieć "im" a nie sobie, prawda?
No i po dziewiąte, było kilka miejsc, gdzie albo przecinek stał niepotrzebnie albo go brakowało, ale uznałam, że to już najmniejszy problem.
Co do rozdziału, powiem szczerze, że jestem usatysfakcjonowana i to bardzo. Wizyta Aro jest znakomita, podobnie jak telepatyczna więź (piszę całą historię, gdzie część pół-wampirów jest telepatami, więc oczywiste, że jestem zachwycona). Jestem jak najbardziej za wyjazdem do Volterry, chociaż w towarzystwie Cullenów trochę ciężko będzie zachować relacje Belli i Ara w tajemnicy. Niemniej zaczynam podejrzewać, jakie żądania może mieć wobec nich Aro, chociaż oczywiście mogę się mylić...
Czekam na kolejny rozdział i życzę weny,
Nessa.
Nie, nie zapomniałam...po prostu jedna dziewczyna, do której pisałam już wcześniej z prośbą o betowanie odezwała się i stwierdziła, że może się zająć moim tekstem. No, ale niestety nie zdążyła i wrzuciłam go taki jaki był.
UsuńPo za tym dziękuje za wytknięcie błędów zaraz je po poprawie.
Dziękuje za miłe słowa i ciesze się, że rozdział Ci się podobał.
Jak się z kimś umawiasz, wypadałoby albo się tego trzymać, albo przynajmniej poinformować. Moim zdaniem to świństwo zarówno wobec mnie, jak i tamtej dziewczyny, ale to już pozostawiam do twojej oceny. Tym bardziej, że najbardziej wybrałaś sobie betę, która nie ma na takie sprawy czasu.
UsuńNessa.
Dobrze może i zachowałam się dość nietaktownie względem Ciebie, przyznaje.
UsuńLepiej nie wnikaj w moje kontakty z tamą dziewczyną, bo to całkiem inna sprawa.
Po za tym jestem wdzięczna znajomej, że mnie przed tobą ostrzegła...Jeśli chcesz mi coś jeszcze napisać to zapraszam na gg - 22832141 lub w zakładkę SPAM. Komentarze to nie miejsce na takie rozmowy. Nawet jak historia Ci się nie podoba trudno i tak bywa...nikogo nie zmuszam by ją czytał.
No cóż, wtrące się do tej waszej prywatnej wojenki bo inaczej krew mnie zaleje... Czy nie domyśliłaś się Nesso, że może ona po prostu nie chce żebyś jej betowała? W każdej twoje wypowiedzi zauważam sarkazm, jest beczka dziegciu i łyżeczka miodu...Masz cholernie potężne mniemanie o sobie i innych traktujesz z góry. Kto dał ci prawo do tego? Współpraca z kimś takim byłaby męką i odebrała jej całą radość i pasję tworzenia. I jeszcze jedno... Poison ma dysleksje więc można jej wybaczyć błędy a nie biczować publicznie i drwić z niej. Pomysł na opowiadanie ma świetny i chyba głównie o to wszystkim chodzi. W wakacje niestety trudno jest znaleźć betę (ludzie się rozjeżdżają). Do takiej pomocy musi być ktoś życzliwy i przyjacielski a nie jakiś cyniczny zarozumialec...
Usuń1975tanathos
O Mój Boże Wiesz, że bardzo Cię kocham dziewczyno :* aż się wzruszyłam. Dzięki, że się za mną wstawiłaś to wiele dla mnie znaczy.
UsuńTo nic moja droga... Po prostu nie lubię kłótliwych i zarozumiałych ludzi. Odniosłam wrażenie, że ona czyta twoją historię tylko dlatego żeby wyłapać błędy i cię upokorzyć. A może tylko ja to widzę?
Usuń1975tanathos
Nie wiem kochana, ale ja również odnoszę takie wrażenie. Mimo wszystko dzięki, że zwróciłaś na to uwagę :)
UsuńWięc błędne i bynajmniej nie wiem o co ci w tym momencie chodzi Napisałam do ciebie na gg, ale nie wiem, czy dostałaś wiadomość. Poza tym nie ma jak hipokryzja - ja mam się nie wtrącać w znajomości (czego nie robię - skąd taki pomysł?) i nie ciągnąć rozmowy na blogu, ale ty najwyraźniej możesz na mnie najeżdżać z jakąś przewrażliwioną dziewczyną, która ma skłonność do wtrącania się w nieswoje sprawy i wyciągania błędnych wniosków. No coś chyba jest nie tak, prawda?
UsuńNie wiem, nie wpadłabym na dysleksję, a nawet jeśli, czy to znaczy, że powinna pisać z błędami? Widzę, więc zwracam uwagę - w pozytywnym sensie, bo po ich poprawie rozdziały są idealnie. Nie zakwestionowałam pomysłu, który moim zdaniem jest epicki ani nie czepiłam się samej autorki. Droga 1975tanathos, jeśli masz coś do mnie to mi to powiedz, zamiast szukać problemu tam, gdzie go nie ma. Dobry pomysł, nad interpretować słowa i szukać powodów, żeby się kogoś przyczepić. Mówisz o kłótliwości, a najwyraźniej aż cię ciągnie, żeby coś podobnego wywołać.
Nessa,
Żadna z nas nie chce się z tobą kłócić Nesso. Ani tym bardzie obrażać, ale jednak mamy podobne odczucia co do ciebie. Resztę napisze Ci na gg...
UsuńProsilabym jednak na e-male, bo nie mam jak wejść na gg; do czwartku nie mam dostępu do komputera. Jeśli chcesz wierzyć komuś takiemu (jasne, znajoma, ale nawet w takich wypadkach ma to jakoś granice), to już twoja sprawa, bo ja nie zamierzam tego ciągnąć ani Twojej koleżance odpowiadać. Chcesz mnie oceniać przez własny nietakt, proszę bardzo; ale z łaski swojej, uspokoj trochę tę dziewczynę, bo wtedy dopiero będzie miała powody, żeby zarzucać mi cynizm i jad.
UsuńPoison, powiem tak - lubię ciebie i uwielbiam twoją histoirę. W innym wypadku nie zaglądałabym tutaj ani nie prosiła cię o informację. Chcesz to doszukuj się w moich komentarzach czegoś złego, daj nakręcać się Thanatos, ale to już nie jest moja sprawa. Ja wiem jaka jest prawda i to mi wystarczy; tym bardziej, że ta bzdurna afera wzięła się od tego, że nie najlepiej wyszło rozwiazanie kwestii betowania (wystarczyła jedna informacja, żeby wszystko było jasne), a to moim zdaniem zostało już wyjaśnione. Więc nie rozumiem, skąd takie uwagi. Jad? Cynizm? A może po prostu nutką goryczy za to, że twoje zachowanie było takie a nie inne? Cholera, piszę opowiadania, więc oczywiste, że nawet nieświadomie przelewam emocje w napisane linijki. Z tym, że uwagi o błędach były w dobrej intencji i celowo zawarlam je na początku, żeby później w pozytywny sposób ocenić rozdział.
Wracając do sprawy dysleksji, nie podejrzewałabym cię o to, bo naprawdę piszesz dobrze. Poza tym to nie jest choroba ani jakieś upośledzenie, dlatego nie traktuje tego jako wymówki - mój brat rownież to ma, a wiem na co go stać i widzę ja co stać Ciebie. Znam osoby, które po prostu masakrują internet swoją pisaniną; ty go wzbogacasz, a to chyba coś znaczy.
Co do Tahanatos - dziewczyno, pisz sobie co ci tam pasuje, ale tak naprawdę mnie nie znasz, więc nie powinnaś się wypowiadać. Tyle mam w tej kwestii do powiedzenia.
Nessa.
A jednak odpowiem ci... Ciężko jest znieść nieco krytyki prawda? Przyzwyczaiłaś się oceniać innych i zbierać pochwały. Jak widzę to spaczyło twoje mniemanie o sobie... Dlaczego na to zareagowałam? Bo każdy twój komentarz jest podszyty jadem i cynizmem. Lubię Poison i po prostu poczułam, że miarka się przebrała. A co do przewrażliwienia... Wolę już być przewrażliwioną niż być wyzutą z uczuć arogancką pannicą. Bardzo jadowicie i pysznie oceniłaś też Olę na jej blogu o podobnej tematyce( akurat go czytam). Taki rodzaj krytyki nie wpływa motywująco ale raczej zniechęcająco... Inni też krytykują i dodają swoje uwagi i jakoś ich się nie czepiam, bo widzisz jest krytyka i krytyka. Jedna ma działanie destrukcyjne, druga mobilizujące i uczące czegoś. Jako blogerka jesteś dobra w tym co robisz, ale podejście do ludzi to masz paskudne. No i tyle...Siedzę na walizkach więc już dalej tego nie ciągnę. Miłych wakacji życzę.
OdpowiedzUsuń1975tanathos
Nie komentowałam do tej pory żadnego z rozdziałów, bo nie za bardzo lubię, ale wierz mi wszystkie do tej pory przeczytałam i jestem zachwycona. Nie przeszkadzają mi twoje błędy, zwłaszcza jeśli masz dysleksje. Czekam niecierpliwie na każdy twój nowy wpis, podobnie jak i na każdy film Tanathos na youtubie ,są niesamowite!!! Super, że się zakumplowałyście i każda robi coś fajnego dla Volturich, też ich kocham :)
OdpowiedzUsuńTwoja cicha fanka
oceanbreeaze
Wierzę :D
UsuńDziękuje bardzo. Jest mi niezmiernie miło i mam nadzeje, że dalsze rozdziały również będą Ci się podobać ;]
Zauważyłam, że nie masz zwiastunu.
OdpowiedzUsuńJeśli go chcesz, zapraszam do nas !
Zamów u Kadu, a na pewno nie pożałujesz ;)
Zapraszam mania-zwiast.blogspot.com
Dziękuje bardzo, ale mam zwiastun ;D
UsuńRozdział jest ciekawy! Nareszcie Aro!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn tylko proszę by pojawił się szybko!
pozdro!
Dzięki kochana.
UsuńNotka pojawi się jeszcze dziś, ale prawdopodobnie wieczorem :)
Bardzo mi się podoba! Czekam na nn!!!
OdpowiedzUsuńprzy okazji zapraszam do siebie
http://bellaswanmojainnahistoria.blogspot.com